niedziela, 6 lutego 2022

#109 JLA The Nail

The Nail to ciekawy koncept na elseworld, który nie wywraca do góry nogami znanych postaci, poddając istniejący materiał przekształceniu w formę wariacji na temat. Alan Davis wprowadza jeden mały element, który jak efekt motyla, wpływa na pewne wydarzenie, powodując, że świat bohaterów DC powstawał bez Supermana.

Struktura opowieści jest raczej prosta i czytelna, a tam gdzie przewidywana konkluzja mogłaby zdawać się zbyt oczywista, autor korzysta z fałszywego tropu, ale który nie prowadzi do irytacji, jedynie zaskakuje i może cieszyć, ewentualnie pozytywnie śmieszyć. W posłowiu Davis zdaje nawet świadectwo z celowości pewnych uproszczeń w prowadzeniu historii - komiks nie jest obciążony ciągłością fabularną rozbudowanych wieloletnich serii, od której nowy czytelnik mógłby się odbić (choć dla większych weteranów znajdą się jakieś kąski tu i ówdzie). Narracja jest jak na mój gust aż nazbyt dosłowna - wszystko jest podane na talerzu i, mimo zapewnień autora o swojej świadomości w temacie subtelniejszego budowania świata przedstawionego za pomocą rysunku, nadużywa ciągłego komentowania postaci - co właśnie robią i co się właśnie dzieje (przy czym w wielu przypadkach informacja na rysunku jest wystarczająca, więc ów komentarz jest zbędny). Szanuję jednak decyzję twórczą i, o dziwo, choć często przy okazji ramotek narzekam na tego typu zabiegi, tu szybko zaakceptowałem to i nie przeszkadzało w odbiorze. Tym bardziej, że akcja naprawdę zgrabnie jest prowadzona.

Na ewentualne fabularne ułomności przymykałem oko, bo problem ukazany w komiksie jest dla mnie istotny i wynikające z niego perturbacje łatwo znajdują odbicie w naszej rzeczywistości, co na co dzień uwiera jak kamyk w bucie a okazjonalnie doprowadza do szewskiej pasji. Antagonizm, dezinformacja, manipulacja i propaganda. Eh, tytuł, choć niezbyt subtelnie i, przyznaję, jednostronnie wskazuje na oczywiste konsekwencje naginania faktów i podawania ich w naprowadzającym do nadinterpretacji świetle. W ramach podanej konwencji nie przeszkadza mi, że brakuje tu niejednoznaczności i większej liczby odcieni szarości, bo historia od początku wskazuje, co jest kłamstwem i skupia się na niemiłych konsekwencjach propagandy, jak irytująco zniekształca obraz prawdy. Temat przedstawiony może i banalnie, można rzec nawet w sposób protekcjonalny. Wielu osobom mógłby zdać się niepotrzebny i obrażający świadomość i umiejętność selekcji informacji. I kiedyś bym to pewnie uznał za zbędną dydaktykę, ale niestety z przykrością ostatnimi czasy zauważam, że taka dydaktyka jest potrzebna, nawet w takiej formie, bo jesteśmy otoczeni przez więcej idiotów, niż mogłoby się zdawać, którzy łatwo dają się wciągać w antagonizujące gównoburze.

Wątki są zakończone w całkiem sprytny sposób, i o ile nie zrazimy się mało subtelnym moralizatorstwem i utrzymamy założenie, że komiks nie ma być ciężkim dziełem wytężającym nas do refleksji na tematy społeczne, to zakończenie może ubawić i sprawić satysfakcję. Jak się czyta głupotki superbohaterskie, to należy spodziewać się rozrywkowych zabiegów i tak należy odbierać formułę The Nail. Poruszone głupotki dla mnie się bronią, o ile autor wprowadza je w przemyślany sposób, by uzyskać konkretny efekt – tej umiejętności scenarzyście nie mogę odmówić.

Rysunkowo bardzo mi się podobało – klasyczna, ale nie odstająca od współczesnej, czysta kreska, bardzo wyważona. Może kolorki zbyt pstrokate i niezbyt wyszukane, ale rzemieślniczo spełniają swoją rolę, nie ma nad czym się rozwodzić. Czytelność akcji oraz bogata mimika postaci to atuty rysunków.

Generalnie komiks polecam zarówno komiksowym żółtodziobom, jak i wyjadaczom. Prosta i przyjemna rozrywka, momentami poruszająca mniej przyjemne aspekty współczesnego życia w społeczeństwie, ale nie popadająca w skrajny defetyzm.